Poza Krakowem
Piosenka z podróży
Lubię takie biografie. Nieoczywiste, rozpięte, gdzieś na drugim planie, a jednak tak ważne dla polskiej kultury. Warto wspomnieć tę szczególnie, gdy znowu przychodzi jesień w melodii jednej z najpiękniejszych polskich piosenek filmowych.
Jak będziemy pamiętać muzykę rozrywkową ostatnich dwóch dekad. Czy w ogóle i co będziemy nucić? Z czym się nam będą kojarzyć piosenki, tematy, które dziś wpadają na rynek tak szybko i równie szybko z niego wypadają? Jak zmieni się nasza wrażliwość na melodię? Czy będzie wciąż budować relację z naszymi wspomnieniami? Kim będą nasi muzyczni mistrzowie pierwszych dziesięcioleci XXI wieku?
Sama sobie te pytania zadaję i śledzę z uwagą pojawiające się regularnie wyniki badań świadczące o ogromnym związku tego, co słyszymy, z tym, co i jak czujemy. Naukowcy dowiedli, że muzyka, która się nam podoba, powoduje zwiększoną aktywność rejonu w mózgu wydzielającego hormon szczęścia. Może więc powodować odczucia podobne do tych, jakie się ma w przypadku uzależnień. Te jednak są zgubne z powodu swoich skutków. Muzyka – nigdy.
Jestem słuchaczem trwale uzależnionym od piękna i chociaż wiem, że może mieć różne oblicza i występuje często również we współczesnej sztuce, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to, co dla muzycznego piękna najtrwalsze, powstało – jak najmocniejsze meble – dziesięciolecia temu. I myślę dziś ciepło o wrześniowym jubilacie, który nie dożył swoich 90. urodzin, jakie świętowałby w przyszłym roku. Odszedł wiosną, zostawiając nam jednak mnóstwo do słuchania – w tym tę jedną, najważniejszą dla polskiej jesieni piosenkę.
To jest coś więcej niż tylko piosenka sezonowa, ale faktycznie, jak w Last Christmas, zatrzymany jest w niej czas. Magicznie się to kompozytorom i tekściarzom udaje. Wystarczy już samo „pamiętasz…”, wyśpiewane głosem Sławy Przybylskiej, aby wywołać jesienną, słodką tęsknotę za kimś i za czymś, co minęło. Mnie się to przytrafia każdej jesieni. Utwór powstał do filmu Pożegnania Wojciecha Jerzego Hasa z 1958 roku. Wcale nie jako piosenka, a jako motyw filmu, który jednak Hasowi tak się spodobał, że namówił swoich asystentów – Andrzeja Czekalskiego i Ryszarda Plucińskiego – aby dopisali słowa.
Kaszycki komponował z rozmachem, nawet gdy robił to intymnie. Był jedną z najwspanialszych dla polskiej muzyki rozrywkowej postaci, znał doskonale jej reguły i przekazywał je studentom w Warszawie, uczestnikom Warsztatów Jazzowych w Chodzieży i uczniom akademii, którą stworzył właśnie na potrzeby muzyki lekkiej i przyjemnej, choć na pewno niełatwej w tworzeniu. Studiował kompozycję w rodzinnym Krakowie, pisał potem dla teatru, radia, kina, a z Wojciechem Jerzym Hasem zbudował najtrwalszą relację filmową. Jego doskonałą, zapomnianą dzisiaj muzykę ma serial Doktor Murek. Chwała GAD Records – Kultowym Nagraniom za to, że odkurzają i wydają takie kompozycje. Doktor Murek ma muzyczny materiał zarejestrowany przez Orkiestrę Polskiego Radia i Telewizji pod batutą Jana Pruszaka w 1979 roku! Jak na wydawniczą nowość to dość szalone. Pamiętamy o Kaszyckim?
Pamiętasz, była jesień to piosenka, która powstała dosłownie na kolanie, w pociągu między Warszawą a Łodzią, w tamtych latach najbardziej filmowej trasie w kraju. Lucjan Kaszycki nie rozstawał się z zeszytem nutowym, więc i w przedziale, gdy przyszedł mu do głowy pomysł melodii, także go miał. Ale gdy łaskawa muza podpowiedziała mu na torach ten utwór, zadbała o to, aby nie był banalny. Jego muzyka nigdy taka nie była. Nie była też prosta do grania i śpiewania. Będzie miała w moim prywatnym rankingu zawsze poziom hollywoodzkiej twórczości, tylko lepszej, bo przyprawionej europejską melancholią.
Kiedy ponad trzy lata temu Witold Bereś zaprosił mnie do współpracy w miesięczniku „Kraków”, a ja właśnie zostałam świeżo upieczoną warszawianką, powiedział, że nie wątpi w to, iż na tej krakowsko-warszawskiej linii jest sporo tematów i ludzi wartych słowa. Potem się okazało, że wszystkie drogi i tak do Krakowa prowadzą, nie tylko ze stolicy. Ciągle jestem zdziwiona, jak wiele. Zaczynam jesień z muzyką Lucjana Kaszyckiego, urodzonego w Krakowie artysty, który wart jest nie tylko słowa, ale przede wszystkim naszego ucha. Bo gdy się raz usłyszy Pamiętasz…, naprawdę trudno zapomnieć.