WIDEO

Muzyczne smakołyki Żuka Opalskiego

Odeszła Ewa Demarczyk. Ileż wspomnień. Była bezwzględnie jedną z największych artystek, z którymi los mnie zetknął. Obdarzała mnie swoją przyjaźnią, pracowałem z nią, mogłem obserwować, jak w czasie koncertów się spalała. Trudno inaczej nazwać magnetyzm płynący ze sceny. To były tajemnicze misteria, w których ona i publiczność płynęli w jakimś wspólnym transie. Chwile nie do zapomnienia.

Pisałem kiedyś: „W teatrze Ewy Demarczyk postacie pojawiają się i nikną, przychodzą by zwierzyć się ze swych udręczeń, najtajniejszych sekretów i pożądań. Artystka stawia ich na scenie, zdając się mówić – rozumiem was i kocham. A do nas zwraca się z prośbą: – wy także ich pokochajcie!”. Kochamy Cię, Ewo. Myślę, że stara maksyma non omnis moriar nabiera teraz nowych znaczeń. Melancholijne pocieszenie: nie wszystko udaje się unicestwić śmierci.

Posłuchajcie! Dla Was „Nieśmiertelniki” Bronisławy Ostrowskiej z muzyką Andrzeja Zaryckiego.