Lubię lubić
Zmarli o żywych
Kiedy mój aktualny narzeczony powiedział, że chciałby na spacer pójść na stary cmentarz, od razu wiedziałam, że będzie on bardzo długo moim aktualnym narzeczonym.
Stare cmentarze są od lat moimi ulubionymi miejscami wypoczynku. Gdyby nie one, kto wie, czy powstałyby moje najgrubsze i najbardziej wymagające książki? Stare cmentarze mają wszystko, czego potrzebuje zmęczony pracą człowiek: łagodne światło, regularny układ, jeśli monumentalne, to jednak na miarę człowieka budowle, można pooglądać piękny detal, konterfekty, to wszystko w swobodnej przyrodzie, drobne zwierzątka, wiewiórki, jeże też tak czują, nie mówiąc o ptasiej obecności, która dominuje, ale harmonijnie, tak że cisza przeważa. No i co krok historia w pączku. Kiedy więc mój aktualny narzeczony powiedział, że chciałby na spacer pójść na stary cmentarz, od razu wiedziałam, że będzie on bardzo długo moim aktualnym narzeczonym.
Stare cmentarze są od lat moimi ulubionymi miejscami wypoczynku.
Jest jednak jeden dzień w roku, kiedy stare cmentarze doznają upokorzenia. Bierze je w posiadanie sztuczność, bezguście, brzydota i ludzki harmider. W ten jeden dzień jakże dobrze widać nie tylko zaniedbania edukacji estetycznej w narodzie, ale brak jakiegoś elementarnego rozsądku. Żeby tylko wyścig o największą i najbardziej jaskrawą kulę chryzantemy! To za mało. Ile wszystkiego badziewnego można zmieścić na metrze kwadratowym płyty nagrobnej? A potem długo w noc unoszący się smog z palonego plastiku i coraz dłużej świecących lampek. Nie tak dawno wspaniale było się spotkać na grobach. Rozmawialiśmy o bliskich, jedliśmy, piliśmy, weseliliśmy się. Żyliśmy. Dawni chrześcijanie nawet w języku znajdowali godne miejsce dla śmierci. Na nagrobkach nie pisano „zmarł”, ale „usunął się” (recesit) albo „dp” (depositum) „oddany w depozyt”. Czyż to nie piękne? Czuję, że nie ma do tego powrotu. Świat jest już gdzie indziej. A gdyby tak drobną część naszych wydatków na grobbing przeznaczyć na odnowienie starych cmentarzy?
W ten jeden dzień, kiedy odwiedzam groby moich bliskich, zamykam oczy i widzę, jak zmarli wstają i robią nam, żywym, prawdziwą jesień średniowiecza. Do zobaczenia, kochani! So long, so long…
PS. W związku z literackim Noblem tyrpią mnie, żeby coś powiedzieć. Już od jakiegoś czasu w związku z Noblem przychodzi mi do głowy taki pomysł. A gdyby tak zmienić regulamin nagrody i kazać komisji wybierać spośród pisarzy, którzy niedoczekali, a dobrze wiemy, że zasłużyli. To by dopiero się porobiło.