AKTUALNOŚCI
Wzruszające pożegnanie Romy Próchnickiej-Vogler
Niedawno odeszła aktorka teatralna i filmowa, reżyserka i dyrektorka teatralna Romana Próchnicka-Vogler, żona wybitnego krytyka Henryka Voglera (ur. 1933, zm. 18 maja 2020 w Krakowie). Właśnie dotarł do nas z drugiej półkuli wzruszający list Marii Nowotarskiej wspominający krakowską artystkę.
Kochana Romeczko,
Myśli, które teraz przerzucam na papier, nie są pożegnaniem, ale wspomnieniem naszej głębokiej, szczerej przyjaźni, która trwała nieprzerwanie 67 lat. Był rok 1953, Kraków, egzamin do szkoły teatralnej, wtedy mieściła się w kamienicy przy Szpitalnej naprzeciw Teatru im. Słowackiego. W gronie radosnej młodzieży odnalazłyśmy się, ja 17-letnia Marysia i Ty – 20-letnia, dojrzalsza Roma. Egzaminy trwały wówczas dwa tygodnie, więc miałyśmy okazję wpadać do pobliskiej Jamy Michalikowej na kawę. Te pierwsze rozmowy, zwierzenia, lęki czy się dostaniemy do wymarzonej uczelni, były początkiem naszej wielkiej przyjaźni.
Pamiętam, jak powiedziałaś mi, że właśnie wyszłaś za mąż za pisarza Henryka Voglera, który jest od Ciebie starszy o 22 lata. Byłam przerażona, zastanawiałam się, jak potoczy się to małżeństwo. Ale na przestrzeni lat obserwowałam waszą wielką miłość i szacunek, którym się wzajemnie obdarowywaliście. Wiem, że po odejściu Henryka tęskniłaś za nim i pamiętałaś o nim, czego ukoronowaniem było wmurowanie tablicy pamiątkowej na kamienicy przy Szerokiej 38, w którym przeżyliście szczęśliwe lata.
I choć obie szczęśliwie dostałyśmy się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, to warto pamiętać, że był to czas ciężkiej komuny. Na szczęście nasi profesorowie karmili nas wielką, romantyczną poezją i uczyli warsztatu pracując nad Szekspirem. A w „Jak wam się podoba”, naszym przedstawieniu dyplomowym, zagrałyśmy razem!
Już na studiach urodziłaś Pawełka, łącząc obowiązki wspaniałej matki i wyjątkowej studentki. Po uzyskaniu dyplomu zostałaś zaangażowana do Starego Teatru, ja do Słowackiego, a przyjaźń nasza trwała nadal.
Tuż przed dyplomem wyszłam za architekta, Jurka Pilitowskiego. Uroczystość odbyła się w Pałacu Ślubów (Jarischa), gdzie były tylko cztery osoby: państwo młodzi i świadkowie; Romana Próchnicka i mój brat, 24 letni student architektury, szybownik, Julek Nowotarski. W prezencie ślubnym dostałam od Ciebie książkę, „Wspomnienia o Helenie Modrzejewskiej”. Byliśmy tacy szczęśliwi! Niestety, w dwa tygodnie później mój ukochany brat zginął w katastrofie szybowcowej. To była tragedia, ale do dziś pamiętam, jak Ty, kochana Romeczko, dzieliłaś ten ból z moją rodziną.
Zawsze byłaś dla mnie wielkim autorytetem artystycznym. Ceniłam sobie ogromnie Twoje mądre, wnikliwe uwagi, którymi dzieliłaś się ze mną po moich premierach. (…) Był też czas, że jako reżyser zostałaś zaangażowana do Teatru Juliusza Słowackiego, a ja miałam to szczęście, że pod Twoją dyrekcją grałam Lulu w „Skizie”. Piękne kostiumy i dekoracje zaprojektował wtedy Twój syn Paweł Vogler.
W roku 1990 los rzucił mnie do Kanady, ale na szczęście nie porzuciłam zawodu. A ty w naszym kanadyjskim teatrze w 2002 roku wyreżyserowałaś przedstawienie o Agnieszce Osieckiej „Nic nie zastąpi mi piosenki”. To była Twoja ostatnia reżyseria, ale jak zawsze znakomita.
Dziękuje Ci, że przez te długie lata byłaś zawsze tak blisko. Tak naprawdę to nasze rodziny stały się jedną rodziną.
Toronto, 20 maja 2020
*
Romana Próchnicka-Vogler do roku 1972 była aktorką Starego Teatru. Później reżyserowała przedstawienia w wielu teatrach w kraju i za granicą, m.in. w Wiedniu, Heidelbergu, Grazu, Zagrzebiu. Była też dyrektorem Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, a w latach 1986-1989 kierownikiem artystycznym Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.
Maria Nowotarska, aktorka związana z Teatrem im. Słowackiego. Od 1990 r. przebywa w Kanadzie, gdzie współtworzy Salon Muzyki i Poezji Polsko-Kanadyjskiego Towarzystwa Muzycznego, którego jest dyrektorem artystycznym, reżyserem i aktorką. Matka aktora Piotra Pilitowskiego.