Muzyczne smakołyki Żuka Opalskiego

Milvy już nie ma. Świat płacze. Tokio, Berlin, Paryż… A Polska? Przyjechała do nas pierwszy raz na V Festiwal Unii Teatrów w Europie w 1996 roku w Krakowie. „Milva śpiewa nowego Brechta”, w reżyserii Strehlera, w Starym Teatrze, to nie był sukces. To był triumf ! Pokochała nas i Kraków. Wróciła. A potem był Kraków wielokrotnie, Wrocław, Warszawa, Chorzów, Łańcut … Niezapomniane koncerty i spotkania. Ostatni raz w 2008 roku. W krakowskiej PWST śpiewała wtedy Brechta, zgodziła się też prowadzić Master Class dla studentów. Nigdy nie zapomnę, jak w pociągu, którym jechaliśmy na Festiwal do Łańcuta nuciła mój ukochany kwintet Schuberta. W krakowskiej szkole teatralnej śpiewała tę cudowną „Pieśń o Wełtawie”. Teraz wielki smutek i wielki żal. Pustka.

Muzyczne smakołyki Żuka Opalskiego

Zapomniana? No, nie wiem. Od kilku lat obserwuję wzrost popularności Zarah Leander. Urodziła się (chyba?) w 1907 roku w Szwecji. Potem był Wiedeń i świat. Niestety, stała się gwiazdą UFA, koncernu, który rządził hitlerowskim przemysłem filmowym (kreowano ją na następczynię Grety Garbo i Marleny Dietrich, kiedy wyjechały do Hollywood). Miała publiczność u stóp aż do 1943 roku. Gdy zaczęły się alianckie naloty na Berlin, dzięki najwyższym protekcjom, wróciła do rodzinnej Szwecji. W ojczyźnie przyjęto ją lodowato, jako hitlerowskiego szpiega. Niemieckie gazety z kolei pisały, że z powodu żydowskiego pochodzenia wysiedlono ją z Niemiec. Została bez ojczyzny, bez przyjaciół , bez pracy. Dopiero w 1959 roku  dwa nowe filmy i spektakle w Wiedniu przypomniały „boską Zarah”. Jej głos stał się jeszcze niższy. Krytycy francuscy uważali , że „pod koniec życia śpiewała jak Szalapin”. Dziś wraca z zapomnienia. Dziwne życie i fascynująca artystka.

Hera Hyesang Park „I Am Hera”

Hera Hyesang Park jest fantastyczną, niezwykle ekspresyjną południowokoreańską sopranistką. Na wydanej przez Deutsche Grammophon płycie pt. „I Am Hera” prezentuje arie Belliniego, Glucka, Haendla, Mozarta, Pergolesiego, Pucciniego i Rossiniego. Każde z tych dzieł odnosi się do kluczowych momentów w życiu i karierze młodej śpiewaczki. Krążek został nagrany wspólnie z orkiestrą Wiener Symphoniker, pod dyrekcją Bertranda de Billy’ego.

Adela

Jeżeli macie ochotę na odrobinę wyrafinowanej muzyki, sięgnijcie po płytę „Adela”. Znajdziecie na niej wysmakowane połączenie fortepianu z gitarą, na których grają Aleksander Dębicz i Łukasz Kuropaczewski. W trzech utworach towarzyszy im kontratenor Jakub Józef Orliński. Tytuł krążka pochodzi od pieśni Rodriga, która stanowi emocjonalną kulminację programu duetu. Nad całym zresztą albumem unosi się południowy duch. Na przykład Sonata-Toccata d-moll K. 141 Domenico Scarlattiego została opracowana w ten sposób, żeby wyeksponować jej hiszpańskie korzenie. W innych utworach znajdziemy ślady flamenco czy ducha Almodovara. Dobrze się tego słucha.

Neujahrs Konzert 2021

W tym roku Koncert Noworoczny z Wiednia był inny niż zwykle. Przede wszystkim dlatego, że Filharmonicy Wiedeńscy z powodu pandemii zagrali do pustej widowni. I choć brzmieli jak zwykle fantastycznie pod batutą włoskiego dyrygenta Riccardo Mutiego, to brakowało atmosfery, do której przez lata przyzwyczaili się słuchacze. Jednak tradycyjne wiedeńskie walce czy polki w tak znakomitym wykonaniu i tak sprawiają przyjemność, o czym możemy przekonać sięgając po wydaną właśnie płytę „Neujahrs Konzert 2021”.

Muzyczne Smakołyki Żuka Opalskiego

Lhasa De Sela urodziła się 27 września 1972 roku w Big Indian w stanie Nowy Jork, zmarła na raka 1 stycznia 2010 roku w Montrealu. Pierwsze lata życia spędziła podróżując po Ameryce wraz z meksykańskim ojcem-pisarzem i amerykańską matką-fotografką oraz trzema siostrami. Gdy miała 13 lat, zaczęła śpiewać w knajpach w San Francisco (m.in. piosenki Billie Holiday). Wśród mistrzów wymieniała: Toma Waitsa, Cuco Sancheza, Marię Callas i Jacques’a Brela. Co za zestaw! Tyle notka biograficzna. Wydała zaledwie trzy płyty. A przecież kryje się za nimi jedna z najbardziej utalentowanych piosenkarek naszych czasów. Nadzwyczaj skromna, delikatna i - tajemnicza. Zaprasza nas w swój świat, od którego nie można się oderwać. Kiedy słuchamy jej płyt, wciąż budzi w nas wielki żal, że istniała tak krótko i nie mogliśmy wędrować razem z nią dłużej. Jaka szkoda!

Andrea Bocelli „Believe”

Nowy album Andrei Bocellego jest kontynuacją jego recitalu z katedry Duomo w Mediolanie, który miał miejsce w Niedzielę Wielkanocną tego roku. W pustym kościele artysta wystąpił dla milionów słuchaczy, pozamykanych wówczas w domach z powodu pandemii. Na płycie znalazły się podnoszące na duchu utwory, które towarzyszyły Bocellemu przez lata. Są wśród nich duety z Alison Krauss oraz ze śpiewaczką operową Cecilią Bartoli. Ablum przynosi też dotychczas niepublikowany utwór nieżyjącego już włoskiego kompozytora Ennio Morricone.

Muzyczne smakołyki Żuka Opalskiego

Legenda. Ikona. Wspaniała aktorka i piosenkarka. W Polsce znana głównie z burzliwego związku z Mickiem Jaggerem, uzależnienia od narkotyków, tułania się wśród bezdomnych i zapaści psychicznych. Wszystko to prawda. Jednak córka Evy von Sacher-Masoch (tak, tak, z „tych” Masochów, spokrewnionych z Habsburgami) i filologa, ale i brytyjskiego szpiega, prof. Roberta Glynna Faithfulla jest jedną z najoryginalniejszych artystek naszych czasów. W teatrze była Iriną w „Trzech siostrach”, Julią w „Romeo i Julii”, Ofelią w „Hamlecie”. W kinie grała z Delonem, Orsonem Wellesem, Hopkinsem. Współpracowali z nią najwybitniejsi: Lou Reed, Badalamenti, Nick Cave, Leonard Cohen. Wielka artystka! Już legenda. A przecież mimo swoich 70 lat wciąż zaskakuje.

Smakołyki muzyczne Żuka Opalskiego

23 września odeszła na zawsze Juliette Gréco. Wielki żal, iż w namiarze złych wiadomości, które nas zalewają, ta przemknęła właściwie bezgłośnie. A przecież opuściła nas nie tylko piosenkarka i aktorka niezwykła – zniknął jeden z mitów kultury europejskiej drugiej połowy XX wieku. Była muzą egzystencjalizmu, do jej przyjaciół należeli Jean Cocteau i Jean Paul Sartre, Albert Camus i Boris Vian… Jej koncerty i kolejne płyty były wydarzeniami. Niepowtarzalny teatr gestów, osobowość i charyzma sceniczna sprawiały, że występy Juliette Gréco stawały się magicznym przeżyciem, osobliwym rytuałem, w którym mogliśmy uczestniczyć. Sartre mówił, że „ma w głosie miliony wierszy, które nie zostały jeszcze napisane.” Wierszy tych już nikt nie napisze. Wielki żal.

Aurora Orchestra „Music of the Spheres”

Album oparty jest na starożytnej greckiej koncepcji ruchu planet. Serce płyty stanowi niezapomniane wykonanie 41. i zarazem ostatniej symfonii Mozarta, zwanej „Jowiszową”. Obok niej znalazła się kompozycja Journey (CP1919) autorstwa Maxa Richtera, która jest inspirowana odkryciem gwiazdy neutronowej. Usłyszymy tu również Koncert skrzypcowy „Concentric Paths” Thomasa Adèsa z solistą Pekką Kuusisto oraz pierwsze nagranie studyjne pieśni Johna Dowlanda „Time Stands Still“. Program dopełnia piosenka Davida Bowiego „Life on Mars”.

Lang Lang „Wariacje Goldbergowskie”

Ceniony na całym świecie wirtuoz fortepianu Lang Lang zrealizował marzenie swojego życia, nagrywając „Wariacje Goldbergowskie”, monumentalne dzieło Johanna Sebastiana Bacha, często nazywane „muzycznym Everestem”. Wydany właśnie przez wytwórnię Deutsche Grammophon album zawiera dwa uzupełniające się ze sobą nagrania w wykonaniu pianisty: pierwsze z nich to rejestracja recitalu na żywo, wykonanego 5 marca tego roku, w Kościele św. Tomasza w Lipsku, gdzie Bach pracował przez prawie 30 lat i gdzie jest pochowany; drugie zostało zrealizowane 15 marca, w Jesus-Christus-Kirche w Berlinie.

Muzyczne smakołyki Żuka Opalskiego

Odeszła Ewa Demarczyk. Ileż wspomnień. Była bezwzględnie jedną z największych artystek, z którymi los mnie zetknął. Obdarzała mnie swoją przyjaźnią, pracowałem z nią, mogłem obserwować, jak w czasie koncertów się spalała. Trudno inaczej nazwać magnetyzm płynący ze sceny. To były tajemnicze misteria, w których ona i publiczność płynęli w jakimś wspólnym transie. Chwile nie do zapomnienia. Pisałem kiedyś: „W teatrze Ewy Demarczyk postacie pojawiają się i nikną, przychodzą by zwierzyć się ze swych udręczeń, najtajniejszych sekretów i pożądań. Artystka stawia ich na scenie, zdając się mówić – rozumiem was i kocham. A do nas zwraca się z prośbą: – wy także ich pokochajcie!”. Kochamy Cię, Ewo. Myślę, że stara maksyma non omnis moriar nabiera teraz nowych znaczeń. Melancholijne pocieszenie: nie wszystko udaje się unicestwić śmierci. Posłuchajcie! Dla Was „Nieśmiertelniki” Bronisławy Ostrowskiej z muzyką Andrzeja Zaryckiego.

Max Richter „Voices”

To nowy projekt muzyczny Maxa Richtera, inspirowany Powszechną Deklaracją Praw Człowieka. Do jej odczytania awangardowy kompozytor zaprosił ludzi z całego świata. Ich głosy zostały wplecione w nagranie, budując dźwiękowy pejzaż, przez który płynie muzyka. Projekt „Voices” miał swoją światową premierę w lutym tego roku w Londynie, gdzie na scenie centrum Barbican zagrało na żywo ponad 60 muzyków. Można było usłyszeć 12 kontrabasów, 24 wiolonczele, 6 altówek, 8 skrzypiec i harfę. Towarzyszył im 12-osobowy chór oraz sam Max Richter na instrumentach klawiszowych, skrzypaczka Mari Samuelsen, sopranistka Grace Davidson i dyrygent Robert Ziegler.

Muzyczne smakołyki Żuka Opalskiego

Milva i Strehler, Strehler i Milva - nazwiska, które wymuszają gwałtowne serca bicie. W 1986 roku Giorgio Strehler realizuje w Paryżu swoją kolejną „Operę za 3 grosze” Brechta/Weilla i angażuje olśniewającą Milvę jako Jenny, narzeczoną pirata. To jest kreacja genialna. Oczywiście Milva zawdzięcza wszystko wielkiemu reżyserowi i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Bez Strehlera byłaby „tylko” wspaniałą piosenkarką, obdarzoną rewelacyjnym głosem i burzą rudych włosów. Dzięki niemu stała się wyjątkową artystką. Popatrzcie Państwo na jej sztukę gestu, noszenia kostiumu, dykcję, wyrazistość formy… Niebywałe! Fenomenalne

Adam Szerszeń jako Miecznik w „Strasznym Dworze”

Jak wygląda proces przygotowywania się do roli? Jak buduje się sceniczną kreację? Co sprawia, że publiczność wierzy śpiewakom? Jak ważne w tym wszystkim są kostium i scenografia? Na te i wiele innych pytań odpowiadają artyści Opery Krakowskiej, w ramach cyklu nagrań pod tytułem „Interpretacje”. Przedstawiamy pierwszy odcinek, poświęcony Adamowi Szerszeniowi i jego interpretacji roli Miecznika w operze Stanisława Moniuszki „Straszny dwór”.