Las Rymanowski
Wyspiański uchylił czapki na pożegnanie, zszedł z mostu, rozkręcił nad głową butelkowe śmigło i ruszył brzegiem szarej Marecchii w stronę nieodległego Adriatyku. Na plaży skręcił w prawo i stanął naprzeciwko barokowego cudu Grand Hotelu.