GALERIA KRAKOWA

Wśród duchów i w blasku księżyca

Bartolomeo Koczenasz

Ma na imię Bartolomeo, na nazwisko Koczenasz. I dużą potrzebę zmieniania świata, choć czasami ktoś ukradnie mu księżyc. Poznajcie artystę sztuk wizualnych, który zmusza nas do tego, byśmy dostrzegli, jak w Krakowie teraźniejszość przenika się z przeszłością.

Bartolomeo Koczenasz

Bartolomeo Koczenasz, fot. Przemysław Szalecki

Przestrzeń miejska jest jego środowiskiem naturalnym. Mknie ulicami Krakowa na rowerze, kątem oka obserwując przechodniów i starając się dostrzec zachodzące między nimi interakcje. Fascynują go te zwykłe, codzienne relacje między panią z warzywniaka a odwiedzającym ją emerytem. Takie, które – jak twierdzi – zniknęły z Rynku. Bowiem w centrum Krakowa wszystko jest sztuczne, nastawione na turystów, którzy wyparli stąd niegdysiejszych mieszkańców. Tych ostatnich, którzy się jeszcze nie poddali, można było spotkać w czasie lockdownu, kiedy krążyli niczym duchy po opustoszałym placu.

– Fajnie było wtedy sobie z nimi pogadać. Usiąść na murku z listonoszem, który skarżył się, że nie ma komu przynosić listów, zaczerpnąć trochę pozytywnej energii od sióstr duchaczek czy popatrzeć na starsze małżeństwo, które z hydrantu czerpało wodę dla gołębi – opowiada Bartolomeo Koczenasz, który właśnie takich ludzi umieszcza w swoich realizowanych w przestrzeni miejskiej pracach.

Ale nie bezpośrednio. Konfrontuje ich z dawnymi mieszkańcami Krakowa, których zna ze starych fotografii robionych na początku XX wieku przez Ignacego i Natana Kriegerów. Tak jak w zrealizowanym dwa lata temu na ulicy Szpitalnej projekcie Poza przeszłością i teraźniejszością. Wówczas to przechodnie mogli zobaczyć na fasadach kamienic serię wielkoformatowych wydruków-kolaży, zrobionych ze zdjęć przedstawiających dawnych i dzisiejszych krakowian. Wycinał ich sylwetki, nadając jednym czerwony, a drugim niebieski kolor, a następnie nakładał ich na siebie. Ludzie obserwowali to ze zdziwieniem, odnosząc wrażenie, że przez fasady domów przenikają duchy.

– Duchy przeszłości ze starych fotografii pojawiły się u mnie dzięki Kasi Zimmerer, podczas przedsięwzięcia Szlaki pamięci. Getto 1941–1943. Przywoływała w nim mieszkańców getta, a ja na jej opowieść nakładałem obraz. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem zdjęcie przedstawiające tramwaj przejeżdżający obok murarzy stawiających mur dzielnicy żydowskiej. Nie mogłem o nim zapomnieć. Niby nic się na nim takiego nie działo. Ktoś wykonywał swoją pracę, ktoś może do niej jechał. Poruszyło mnie to, że ludzie w tym tramwaju legitymizowali swoją biernością to, co miało się wydarzyć w getcie. Dziś przejeżdżający tą samą trasą krakowianie także nie zwracają na to miejsce uwagi. Chciałem to zmienić – mówi Bartolomeo.

Tak powstała instalacja Trzy perspektywy, która zawisła na fasadzie domu na rogu ulic Węgierskiej i Limanowskiego. Do jej wykonania posłużyły dwie przenikające się żaluzjowo fotografie: historyczna z 1941 roku i współczesna prezentująca dokładnie to samo ujęcie. Trzecią, tytułową perspektywę stanowiło spojrzenie widza, który mógł sobie uświadomić, czym było to miejsce, a także skonstatować, że miasta nie można zrozumieć, patrząc na nie wyłącznie tu i teraz. Instalację w końcu zniszczyli robotnicy, którzy zabrali się do remontu domu. Jej kopię możemy obecnie oglądać na wystawie Ślady w Fabryce Schindlera, gdzie zyskała inny, ale równie ciekawy kontekst.

Na pewno jednak nie tak dwuznaczny, jak wyrzeźbiony przez Bartolomeo księżyc, który tylko w naszym kraju, za sprawą pewnych bliźniaków, kojarzy się ze słowem „kradzież”. A było z nim tak: na zdjęciach Ignacego Kriegera artysta zobaczył galary, którymi niegdyś spławiano Wisłą do Gdańska węgiel. Zaczął się zastanawiać, jaki współczesny sens można nadać tym unikatowym barkom. W efekcie powstała seria kolaży przedstawiających transport nimi księżyca. – Księżyc pasował mi do ruchu tafli wody. Na jednym z wernisaży opowiedziałem o tym wiceprezydentowi Andrzejowi Kuligowi, a on uznał to za świetny pomysł. Dzięki temu przez miesiąc płynęliśmy do Gdańska, a ja kręciłem film Zapiski z Księżyca, który pierwszy raz pokazuje Wisłę z drona. Gdy dopłynęliśmy do zabytkowej Stoczni Cesarskiej, gdzie teraz rezydują artyści, ktoś ukradł księżyc. Po prostu go zabrał i utopił w wodzie. Na szczęście nurkowie go odnaleźli i teraz czeka na swoje miejsce w stoczni – dodaje Bartolomeo, który obecnie zajmuje się zdjęciami wykonanymi w czasie pandemii.

Kiedy wszyscy siedzieliśmy w domach, Bartolomeo wsiadał na rower i jechał na Rynek. Zawsze miał ze sobą plik archiwalnych fotografii Kriegerów. Stawał dokładnie w tych samych miejscach co oni i słuchając gruchających gołębi, robił zdjęcia Rynku, przez który niczym duchy przemykali ostatni jego mieszkańcy. Jeszcze nie wie, co dalej zrobi z ogromem materiału, który posiada. Możemy być jednak pewni, że idąc któregoś dnia przez miasto, natkniemy się na niepokojące instalacje, które zmuszą nas do zatrzymania się i dostrzeżenia, jak teraźniejszość przenika się w Krakowie z przeszłością.

Magda Huzarska-Szumiec

Bartolomeo Koczenasz jest artystą sztuk wizualnych, absolwentem filozofii na UJ i współzałożycielem CSW „Wiewiórka”. W latach 2016–2018 prowadził Art House. Jako laureat festiwalu Art Boom zrealizował mural Barcelona. Współorganizuje wydarzenia o charakterze społeczno-artystycznym: Ulica Józefa, Wodna Masa Krytyczna i Modraszek Kolektyw.

Galeria prac (kliknij, aby powiększyć)