Okiem Beresia
Małe jest piękne
„Większość książek i filmów zawiera historie, które dzieją się w dużych miastach, ale spora część mieszkańców Warszawy czy Krakowa przyjechała z mniejszych miejscowości. Nie ma wielu fabuł, które rysowałyby im portrety” – w rozmowie z Patrycją Koprzak i Piotrem Jagniewskim z myślenickiego portalu miasto-info.pl mówi Piotr Marzec, rocznik 1993, malarz, absolwent ASP w pracowni Mirosława Bałki, autor komiksu Słodkie chłopaki, którego nieoczywiste i mało pocztówkowe historie rozgrywają się na ulicach Myślenic. Rozmowa: przeciekawa. Rozmówca – fascynujący. (Wszyscy jesteśmy z małych miast, 21 października 2022, miasto-info.pl / Myślenice oczami mieszkańców).
Tak wygląda, w największym skrócie, wywiad, który został zwycięzcą w kategorii „Publicystyka” w dorocznym konkursie Local e-Journalism Awards 2022 organizowanym przez Stowarzyszenie Mediów Lokalnych. Rzecz się działa na początku marca, ale nie tylko dlatego, że miałem honor i przyjemność być w jury tego przedsięwzięcia, chciałbym słów kilka mu poświęcić.
Za najlepszy news została uznana informacja o tym, jak to z pogwałceniem wszelkich reguł i wbrew opiniom środowisk chroniących przyrodę na najpiękniejszej polanie w Beskidzie Wyspowym powstaje komercyjny budynek turystyczny (Przemysław Antkiewicz: Skandal na Mogielicy!, limanowa.in).
Niezwykłą historię opisuje także materiał, który stał się zaczynem lokalnej akcji w obronie mieszkańców. Oto gdy władze miasta Krosna chciały sprzedać Archidiecezji Przemyskiej atrakcyjną działkę z 50 procentowym rabatem – zaprotestował lokalny portal Krosno24.pl. Na tym terenie miał powstać kościół. Ale mieszkańcy z pomocą portalu zebrali podpisy pod inicjatywą obywatelską i doprowadzili do zmiany przeznaczenia działki z kultu religijnego na zabudowę mieszkalną w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego. Ostatecznie powstały trzy bloki, w których zamieszkało ponad 200 osób. Nic dziwnego, że taka akcja musiała zostać nagrodzona w Kategorii Pro Publico Bono im. Stefana Bratkowskiego.
A jeszcze były fotografie prasowe oraz film i nagrody dla portalu małego (do 150 tysięcy – wygrał portal zlotowskie.pl) i dużego (powyżej 150 tysięcy użytkowników – zwyciężył portal lm.pl z Konina). Szczególnie wzruszająco wyglądała radość Iwony Krzyżak, szefowej konińskiego medium, która euforycznie wykrzyczała, że to najlepszy wieczór w jej życiu.
W sumie na konkurs (jego głównym partnerem jest Google Polska) wpłynęło aż kilkaset prac, które oceniało jury w składzie: Mirosław Pęczak – przewodniczący jury („Polityka”), Bartosz Węglarczyk (onet.pl), Paweł Nowacki (Digital Flow), Marek Miller (Google), Elżbieta Jachymczak (Business Intelligence), Katarzyna Kozłowska (Fakt i fakt.pl), Waldemar Śliwczyński („Kwartalnik Fotografia”), Mariusz Forecki (artysta, fotograf) i niżej podpisany przedstawiciel miesięcznika „Kraków i Świat”.
Trudno o lepszą chwilę do rozmów na temat dziennikarstwa. Bo zawód dziennikarza dzisiaj w całym świecie, a już na pewno w Polsce, ma pod górkę. Prasa papierowa – śmierć. Portale tradycyjne – przegrywają z portalami społecznościowymi. Informacja nie ma szans z informacją wypuszczaną przez wielkie portale-wyszukiwarki. Media publiczne zamieniają się w rządowe. Populiści idący do władzy najchętniej wspierają wojny plemienne i już nikogo nie podnieca bezstronne przedstawienia argumentów obu stron. I jeszcze zagrożenia związane ze sztuczną inteligencją.
Do tego polska specyfika – podporządkowanie mediów władzy, sięgające właściwie cenzury prewencyjnej, tyle że nie zakazującej, ale zalecającej oczekiwany typ narracji. Jeśli doliczyć szalejąca inflację i podporządkowanie reklamodawców woli rządzących, to… Eh…
Ale przecież świat nie może się tak skończyć – zwłaszcza jeśli mieszkasz w mniejszym mieście. Tu pies z kulawą nogą z dowolnego medium centralnego nie zainteresuje się tym, co dla ludzi ważne.
Trzeba zatem dziękować tym, którzy walczą o prasę lokalną i tym, którzy ją tworzą. Gdyby nie Boży szaleniec Piotr Piotrowicz, prezes stowarzyszenie mediów lokalnych, i setki dziennikarzy rozrzuconych po całym kraju mielibyśmy już zglajchszaltowany obraz Polski wypisowanej propagandą sukcesu.
Tylko lęk taki się budzi – że nawet jeśli cudem, gdzieś, ktoś tę złą władzę odsunie, czy będzie miał na tyle rozumu, aby wesprzeć lokalną demokracje, lokalne media i lokalne samorządy?
Nadzieja umiera ostatnia.