POLECANE KSIĄŻKI
Jarosław Mikołajewski, Paweł Smoleński Czerwony śnieg na Etnie
Czarne, Wołowiec 2021
Książka, którą się sączy, a nie pije
Dwóch pisarzy i jedna wyspa, na którą każdy patrzy na swój sposób, przepuszczając to, co widzi, przez własną wrażliwość.
Czerwony śnieg na Etnie Jarosława Mikołajewskiego i Pawła Smoleńskiego czytam przy wwiercających się w ucho dźwiękach karetek. Mamy szczyt pandemii, media donoszą, że zaraz zabraknie łóżek w szpitalach, a ja staram się o tym nie myśleć, wciskając głowę między karty książki opowiadającej o Sycylii – nie wiem, czy najpiękniejszej, bo może i są ładniejsze, ale bez wątpienia najciekawszej wyspie świata. Razem z autorami spaceruję po Cefalu, wgapiając się w wiszącą nad miastem skałę, docieram do źródła Aretuzy w Syrakuzach, która kiedyś zrobiła takie wrażenie na Karolu Szymanowskim, przemierzam targ rybny w Palermo, nie mogąc oderwać oczu od wiszącego na starganie miecznika, siadam na placu w Taorminie, popijając migdałowe wino, a z depresyjnością Katanii walczę za pomocą piersi św. Agaty o smaku ricotty, biszkopta i masy migdałowej.
Ale ów tom nie jest tylko słodki jak kandyzowana wiśnia stercząca wymownie na owym ciastku albo otoczone błękitem morza sycylijskie krajobrazy. Mikołajewski i Smoleński nie byliby sobą, gdyby pokazywali tylko polukrowaną rzeczywistość. Obydwaj doskonale wiedzą, co kładzie się cieniem na rozgrzanej słońcem wyspie, jak mocno opleciona jest ona mackami mafii, którą znakomity pisarz Andrea Camilleri nie bez powodu nazywa wielką firmą ochroniarską, a dziennikarz Matteo Collura szuka jej korzeni w mentalności Sycylijczyków, mówiąc: „Jeśli na Sycylii ktoś chce uzyskać zaświadczenie z urzędu stanu cywilnego, nie pomyśli, żeby ustawić się w kolejce, tylko od razu się zastanawia: »Czy mam przyjaciela, który może mi to załatwić?«”.
Mafii opłacają się sklepy, restauracje, targowiska, a nawet czarnoskórzy sprzedawcy bransoletek, których dochód może wydawać się przy zyskach, jakie osiąga organizacja, dość zabawny. Ale cosa nostra nie gardzi niczym, bez skrupułów wykorzystując imigrantów. Od lat przybywają tu w dziurawych łódkach, o czym Mikołajewski pisał w poruszającej książce Wielki przypływ. W Czerwonym śniegu na Etnie też nie jest w stanie odwrócić wzroku od ich tragedii, wracają do niego jak ziarenka pustynnego pyłu, przywiewanego z Afryki przez ciepłe sirocco i powodującego, że biały puch przybiera tam zadziwiający kolor, stając się metaforą różnorodności wyspy.
Pisarze filtrują jej obraz przez siebie, przez swoją raz poetycką, to znowu reporterską wrażliwość, opisując to, co ich dotyka w różnych formach i gatunkach literackich. Widać gołym okiem, że przyjaciołom dobrze razem na Sycylii, gdzie tematów do rozmów nie brakuje, czemu sprzyja passito, słodkie wino, którym kiedyś pogardzano, ale dzisiaj „nazywa się winem medytacji, gdyż wchodzi w gardło wolno, najlepiej wówczas, gdy nic innego nie ma do roboty, tylko ślepić na morze, na średniowieczną bryłę kościółka, na stragany z warzywami lub na antyczny teatr albo przewracać strony książki: passito sączy się, nie pije”.
Magda Huzarska-Szumiec