POLECANE KSIĄŻKI
Krzysztof Varga Sonnenberg
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018
„W czasie zamieszek w 2006 roku Ágnes pachniała Black Cashmere Donny Karan. – To kamień filozoficzny zapachu – powiedziała, gdy wwąchiwałem się w jej korzenno-kaszmirową szyję i uświadamiałem sobie, że od kiedy pamiętam czy też od kiedy zacząłem ją wąchać, zwracać uwagę na zapach jej ciała, nie ten naturalny, ale ten stworzony przez żele pod prysznic, dezodoranty, pudry i perfumy, zawsze pachniała zmysłowo, pociągająco, sensualnie i seksualnie, ale jednocześnie jakby ponad swój wiek. (…) Gdy teraz myślę o tych zapachach, to zdaje mi się, że zawsze wybierała perfumy o woniach wieczornych, jesiennych, nieco mrocznych. Ale szybko się jej Black Cashmere znudził, rozwiał się jak gaz łzawiący na budapeszteńskich ulicach, przegoniony przez jesienny wiatr”.
Sonnenberg, ostatnia powieść Krzysztofa Vargi, odnosi się do Węgier, ale i się do nich nie odnosi. Jak wiadomo Varga (rocznik 1968) ma papiery na pisanie o tematach węgierskich – syn Polki i Węgra, a i pisarz doskonały. Wśród wielu jego tytułów ocierających się o największe nagrody literackie (i zdobywających je czasami), jest też trylogia eseistyczna, którą kocham nadzwyczaj: Gulasz z turula (2009), Czardasz z mangalicą (2014) i Langosz w jurcie (2016).
Turul to nazwa mitycznego ptaka, który miał przyprowadzić Madziarów na Węgry – dziś jest symbolem dla węgierskiej prawicy. Mangalica to rasa węgierskiej świni hodowana od XIX wieku w różnych odmianach. Miejska legenda prawi, jakoby jej mięso nie zawierało cholesterolu. Langosz to sprawa najprostsza – płaski, drożdżowy placek.
W mych żyłach i węgierska krew – acz rozcieńczona – płynie (por. nazwisko), więc Węgry równie kocham, co nienawidzę. I widzę, że ten pozornie kuchenny przewodnik jest w gruncie rzeczy przewodnikiem po mrocznej duszy środkowoeuropejskiej, pełnej kompleksów, smutków i fobii. Że węgierskich? Ale czy nie odnajdujemy w polskich zachowaniach tych samych kompleksów? Tak jak byśmy pisali o szaszłyku o orła bielika, pieczeni z podhalańskiego psa i oscypku w funkcji wibratora. Varga: „Tylko serbskie umiłowanie klęski jest większe niż węgierskie, a węgierskie większe niż polskie, a polskie jest ogromne” (Czardasz z mangalicą).
Ta powieść jest gatunkowo innym porządkiem, ale jednak doskonałym zwieńczeniem wspomnianej trylogii. Rzecz to niełatwa, bo wymaga skupienia – ale to skupienie oddaje. Jest rozpięta między Wielkim Miastem Środkowej Europy, seksem, smutkiem i nostalgią, a ambicjami młodej generacji typowej dla tej części kontynentu. Z jej obsesyjną niechęcią do sąsiadów, naiwnością w kontaktach z kobietami i twórczą impotencją. Całość ma w sobie wyraźne odniesienia do Czarodziejskiej Góry – i to nie tylko przez długie monologi wewnętrzne i filozoficzne rozmowy, ale przede wszystkim – przez kompletny, beznadziejny brak perspektyw tego pokolenia.
Taka opowieść o pokoleniu „ostatnich intelektualistów” XXI wieku.
(wb)