POLECANE KSIĄŻKI
Witold Bereś, Janusz Schwertner Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci
Wielka Litera, Warszawa 2020
Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci to porażająca rekonstrukcja ścieżki leczenia, którą prowadzone są dzieci i młodzież z zaburzeniami psychicznymi w Polsce. Pojedyncze historie splatają się w jeden głos, który ukazuje dramatyczny stan polskiej psychiatrii dziecięcej.
Niezrozumienie problemu w szkole, niedostępni specjaliści, szpital, który mógłby być miejscem akcji powieści Stephena Kinga, gdyby nie istniał naprawdę. Agnieszka, mama Kacpra: „Dla matki to jest podwójny szok. Widzisz to okropne miejsce, a równocześnie myślisz o tym, że twoje dziecko cały czas chce się zabić. Przełykasz ślinę, powstrzymujesz łzy. (…) Kacper był tam półtora miesiąca. Będę tego żałowała do końca życia”. Kiedyś Agnieszka wchodząc na oddział, zauważyła, że dzieci zbiorowo okaleczają się ostrymi przedmiotami, a po rękach spływa im krew. Gdy zgłosiła to pielęgniarkom, usłyszała: „No nie upilnuje ich pani, tacy to są gówniarze”. Z niemal każdym wspomnieniem demaskuje się kolejna szrama.
Autorzy, bez nachalnego wytykania winnych palcem, oddają głos tym, którzy poddani są działaniom niewydolnego systemu – dzieciom i ich rodzinom. Adela: „Kiedyś, opowiadano mi, była na oddziale wigilia. I personel nawet opłatkiem się nie podzielił z pacjentami. A już żeby wziąć planszówki i z nimi pograć? Żeby jakieś zajęcia zrobić, czymś ich zająć? Tak żeby pacjenci nie wymyślali sobie sposobów na destrukcję. (…) Żeby to nie była po prostu przechowalnia dzieci po próbach samobójczych”.
Czy w takim środowisku możliwe jest wyleczenie lub choćby poprawienie stanu zdrowia pacjenta? Gdzie jest filozofia humanistyczna, podmiotowość dziecka, myśl Janusza Korczaka i inne osiągnięcia pedagogiki XX wieku? Gdzie współczesna psychiatria, terapia, psychologia środowiskowa? Gdzie godność, wrażliwość, ludzka przyzwoitość? Książka nie daje odpowiedzi, ale szuka przyczyn, autorzy piszą: „Trzeba coś zrobić, skoro wiadomo, że nic się nie da zrobić”.
Kacprze, Olgo, Aniu, Aleksandro, Adelo i Wy wszyscy – wyjątkowi i odważni, którzy macie siłę, by opowiedzieć o tym, co Was spotkało – oby Wasze głosy wreszcie zostały usłyszane.
Jeśli miarą społeczeństwa jest to, jak traktuje najsłabszych – zawiedliśmy. Książka Witolda Beresia i Janusza Schwertnera to policzek wymierzony czytelnikowi, policzek bolesny, ale zasadny. Problem sięga bowiem głębiej niż szpitalny oddział. Jest w szkole, w pracy, na ulicach, w debacie publicznej. Olga: „Wtedy zrozumiałam, że ja i »Zetka « nie mamy na kim polegać. Że cały ten system nas zawiódł. Że dorośli nas zawiedli”.
Sylwia Pyzik