POLECANE KSIĄŻKI
Witold Bereś Pilchu. Na rogu Wiślnej i Hożej
Wielka Litera, Warszawa, premiera: kwiecień 2021
Ukąszenie Pilchowskie
Jak pisać o Jerzym Pilchu? Jaką frazą uchwycić wirtuoza literackiej frazy? A jeśli był jeszcze Przyjacielem, Mistrzem, niedościgłym wzorem, całe życie podziwianym i naśladowanym? No nie ma jak. Zapisujesz myśl i zanim dojdziesz do końca linijki, już wiesz, że to nie to, że On by powiedział lepiej. Cokolwiek byś nie złożył w zdanie, jaką byś nie podjął opowieść, jakich wyżyn stylu byś nie sięgnął – Pilch zawsze jest wyżej. Spogląda z politowaniem z góry i mówi: „Próbuj dalej, Witku, próbuj”.
Witold Bereś wybrnął z tej pułapki bardzo zręcznie, jak przystało na rasowego scenarzystę, a mianowicie obrócił swoją słabość w siłę. Ułożył książkę o Pilchu z tekstu różnobarwnego, wielogłosowego, z chóru wielbicieli, akolitów i fanek oraz z solowych występów krytyków, sceptyków i jawnych wrogów. A przede wszystkim z tekstów samego Pilcha, który jak wielki maestro dyryguje całą tą rozgadaną orkiestrą, uśmiechając się znad opuszczonych na koniec nosa okularów. „Ja, mistrz, wyciągam dłonie…”. Oni mówią i mówią, a ja rozkoszuję się owadzim brzęczeniem mowy – o mnie. I podrzucam nowe wątki, rytmy, tematy…
Pilchu. Na rogu Wiślnej i Hożej Beresia czyta się – że użyję jednego z Pilchowym epitetów – brawurowo. To zasługa zarówno kapitalnego nagromadzenia celnych i błyskotliwych wypowiedzi tytułowego bohatera, jak i oryginalnej kompozycji autora, który ułożył je tematycznie, opatrzył własnymi i cudzymi komentarzami, a także poprzeplatał osobistymi wtrętami, które uruchamiają jeszcze jedną, intymną perspektywę. Bo to jest również książka bardzo osobista, książka żałobna o odejściu przyjaciela i mentora. Jak refren powtarzane wtrącenia 21 gramów prywatności (tyle waży dusza w słynnym filmie Iñárritu) dotykają najbardziej osobistych sfer. Bereś nie ukrywa, że należy do grona zarażonych Pilchem, że i jego dotknęło ukąszenie Pilchowskie, i teraz – po Jego śmierci – świat już nie jest taki sam. I nigdy nie będzie. Ten ryzykownie sentymentalny rys został rozbrojony za pomocą kompozycji ramowej: książka zaczyna się od pustki, a kończy jej zapełnieniem. Bereś nie pogodził się z odejściem i deklaruje, że będzie krakowski Rynek wciąż zapełniał zmarłymi na nowo, do końca. Że dopóki żyje, będzie siadał przy kawiarnianym stoliku w Zwisie albo Bambusach i odprawiał swoje prywatne Dziady, wywołując Ich do obecności. Z Pilchem pośrodku, jako dyrygentem.
Przebogato tu od tematów, nie sposób je wszystkie wymienić. Bereś waży sądy, przywołuje rozmaite opinie, pilnuje uczciwości i rzetelności, co w przypadku wyznawcy doprawdy nie jest łatwe. Czasem ulega podszeptom uwielbienia, więc tłumaczy, usprawiedliwia, łagodzi… Co ważne dla krakowian, duży passus poświęcony został związkom Pilcha z „Tygodnikiem Powszechnym”, na przemian czułym i napiętym, jak to w miłości. Wyjątkowo boleśnie czyta się te ustępy dzisiaj, gdy nasz „Tygodnik” po 76 latach został usunięty z Wiślnej przez zajadłego arcybiskupa. Podtytuł książki Beresia pobrzmiewa głuchym dramatem…
Jako badacz muszę podkreślić wartość poznawczą tej pozycji. Wypowiedzi Jerzego Pilcha zostały w dużym stopniu skomponowane z tekstów nieoczywistych, nieznanych wywiadów i zapomnianych felietonów, które nie znalazły się w późniejszych wyborach książkowych. Całość uzupełnia szeroka i dynamicznie ułożona bibliografia – kopalnia wiedzy o Pilchu.
Był z nami i Go nie ma. Przemknął przez nasze niebo jak kometa, zakręcił nami przy kawiarnianych stolikach i zniknął. Zostało dojmujące poczucie straty. Bereś je zapisał.
Krzysztof Zajas