Z najwyższej półki
Te ich oczy
Historia się powtarza. Oczy wielu kobiet i dzieci uciekających przed śmiercią z Ukrainy i koczujących na krakowskim dworcu były przecież tak samo przerażone i smutne, jak musiały być oczy Żydów, którzy ukrywali się przed śmiercią w czasie Zagłady. Czy wszystkich, którzy uciekają przed wojnami albo pogromami.
Zresztą nawet jeśli Historia nie powtarza się z precyzją matematyczną (co oczywiste), to powtarzają się jej mechanizmy. Wciąż też przewijają się przez nią te same trendy i ludzkie charaktery. Dlatego choć porównywanie współczesnych zbrodni ludobójstwa do, owszem, zbrodni bezprecedensowych i wyjątkowych – w tym zwłaszcza właśnie Holocaustu – faktycznie jest ryzykowne (i niektórych może oburzać), to strach i zmęczenie w dziecięcych oczach są zawsze takie same.
* * *
„»Nie zabijaj«! Na podobieństwo Boże stworzony jest człowiek, a kto godzi w życie bliźniego, ten godzi w samą najwyższą Istotę, ten hańbi własną swoją duszę i staje się niegodny ludzkiego imienia” – wołał poważany krakowski rabin Ozjasz Thon w synagodze Tempel w maju 1903 roku [o tym wybitnym myślicielu i publicyście, ale i wieloletnim pośle na Sejm II RP piszemy szerzej w dalszej części tego numeru – red.].
Jako że był drugi dzień święta Szawuot, nawiązał do nadania Mojżeszowi Tory: „Tę oto naukę słyszało żydostwo u stóp góry Synaj. Żydostwo ją przyjęło i dalej niosło w świat, a po długim czasie przyjęła i ludzkość jako prawo boże to, co od dawna chyba w duszy każdego człowieka żyło jako prawo ludzkie. I od tego czasu objawione nam u stóp góry Synaj przykazania obowiązują całą ludzkość dążącą do wyższego poziomu kultury i cywilizacji”.
Potem jednak mówił o wydarzeniach współczesnych zebranym: „»Nie zabijaj « uczyły odtąd i wołały wszystkie wielkie religie świata. Ale zaczęto Żydów zabijać i mordować, i na stosach palić. (…) Lecz owe lata to były czasy ciemne, straszne czasy, które już minęły (…). Czego może sama religia nie zdołała dokonać, dokonają, wierzyliśmy, złączone z nią postęp, humanitarność, oświata i wszystko to, co jest cennym wytworem ludzkiej cywilizacji. Przyszedł wiek dwudziesty, wiek wymarzonej oświaty, upragnionego postępu. Teraz chyba, można było przypuszczać, znikną posępne, upiorne cienie mordów, nie powtórzy się więcej przelewanie niewinnej ludzkiej krwi. Złudzenie!”.
Faktycznie, 6 i 7 kwietnia tegoż 1903 roku w mołdawskim Kiszyniowie doszło do jednego z największych w dziejach pogromów ludności żydowskiej. Zainspirowali go szowiniści z ruchu Czarna Sotnia, głoszący ideologię wielkiej, niepodzielnej i świętej Rosji (w skład „trójjedynego narodu ruskiego” mieli wedle nich wchodzić oczywiście także Ukraińcy i Białorusini). Nic dziwnego, że struktury czarnosecinne cieszyły się wsparciem zarówno carskich władz, jak prawosławnej cerkwi. W Kiszyniowie tylko wedle oficjalnych danych zamordowano wtedy 49 Żydów, ciężko pobito około 100, a lżejsze rany odniosło 500. Niemal 1500 żydowskich domów i sklepów zostało splądrowanych.
Na tym się nie skończyło: sterowana przez Moskwę, a bezpośrednio – rękami agentów policji politycznej, czyli ochrany, fala nacjonalizmu rozlała się na całe Imperium Rosyjskie. Przez następne dwa i pół roku doszło do ponad 600 ataków na Żydów, które pochłonęły około 3 tys. ofiar.
20 listopada 1905 roku, w kazaniu żałobnym poświęconym ofiarom tych rzezi, rabin Thon znowu mówił na krakowskim Kazimierzu: „Nie ustały jeszcze morderstwa w dziejach ludzkości. Bardzo często kryje się jeszcze krwiożerczy zwierz pod ludzką postacią. (…) Ta banda rozbójnicza żyje jeszcze, nie zmiażdżył ich jeszcze ciężar własnej spodlonej i zhańbionej godności ludzkiej. Lecz gdzież podziała się w tym wszystkim cała ludzkość? Gdzie jej okrzyk zgrozy, który zabrzmiałby jak huragan od jednego krańca świata do drugiego? Gdzie wielka pogarda cywilizowanej ludzkości?”.
I apelował: „Wieczna hańba spadnie na głowy morderców, a braciom naszym męczennikom, braciom naszym bohaterom poślijmy z tego miejsca pozdrowienia i głęboki podziw. Niechaj nam zawsze przed oczyma stoją te strumienie krwi niewinnie przelanej”.
* * *
Historia się ciągle powtarza. I nie jako farsa.
Cytaty za: Ozjasz Thon, Kazania 1895–1906, Austeria, Kraków–Budapeszt 2010.