Z najwyższej półki
Wizja obywatela Bodnara
Zasługi Adama Bodnara w walce z obecną władzą o prawa obywatelskie są znane wszystkim, cokolwiek zainteresowanym rodzimym życiem publicznym. Ma on jednak i inne zasługi – stworzył własny model pracy ombudsmana.
Bój o zachowanie roli i powagi Trybunału Konstytucyjnego, batalia o niezależność sądów i niezawisłość sędziów, walka o poszanowanie konstytucyjnego prawa do zgromadzeń i obrona szykanowanych przez policję uczestników akcji protestacyjnych, sprzeciw wobec dyskryminacji i naruszania godności osób LGBT – czasy i władza są jakie są, więc Adam Bodnar musiał zająć się tymi sprawami, jeśli chciał uczciwie traktować sprawowany urząd. A także poważnie traktować siebie i swoich mistrzów w prawniczym fachu – choćby Wiktora Osiatyńskiego. Siłą rzeczy ta sfera jego aktywności najczęściej trafiała do mediów, a więc i z nią rzecznik jest w potocznym odbiorze kojarzony. Wizerunek ten wzmocniła zresztą sama władza, czyniąc z Adama Bodnara jednego ze swych największych przeciwników, a ostatnio wroga nr 1. Skądinąd rzeczywiście był groźnym przeciwnikiem: bezlitośnie reagował na wszelkie, nawet najdrobniejsze autorytarne zakusy i na dodatek robił to z równie bezlitosnym prawniczym profesjonalizmem.
Władza uczyniła z Adama Bodnara jednego ze swych największych przeciwników, a ostatnio może nawet wroga nr 1. Rzeczywiście był groźnym przeciwnikiem: bezlitośnie reagował na wszelkie autorytarne zakusy i robił to na dodatek z równie bezlitosnym prawniczym profesjonalizmem.
Właśnie podejmowanie wszystkich, nawet pozornie błahych przypadków naruszania praw obywatelskich – i to niekoniecznie tylko politycznych! – jest najważniejszym wyróżnikiem pojmowania roli ombusmana przez Bodnara (wcześniej w podobnym duchu działała prof. Ewa Łętowska, kiedy tworzyła ten urząd jeszcze za PRL). Symbolem tego podejścia stało się podróżowanie Bodnara po kraju i idące w setki spotkania z ludźmi – z rozmaitych kręgów i miejsc, także tak zwanej prowincji. Dawały one rzecznikowi inną perspektywę postrzegania przez rodaków prawa, ich hierarchii potrzeb i wartości, a równocześnie były szansą na prowadzenie edukacji od, by tak rzec, podstaw.
Misję edukacyjną – bo ona była kolejnym rysem rzecznikowania Bodnara – sprawował on zresztą także wobec posłów i innych polityków. Dowodem inna niż dotąd forma dorocznych sprawozdań składanych sejmowi – w miejsce suchego akademicko-urzędniczego wyliczenia parlamentarzyści dostawali nasyconą przykładami opowieść o naruszeniach praw obywatelskich – wszelkiego charakteru, punkt po punkcie.
Miał wreszcie Bodnar długofalową strategię pracy ombudsmanów w Polsce i stojących przed nimi zadań. Ogłosił ją przed rokiem podczas III Kongresu Praw Obywatelskich. Zwracał uwagę, że mechanizm zarządzania polskim państwem nie uwzględnia obowiązku zapewnienia obywatelom bezpiecznej przyszłości. Mówił: „Stoimy na progu ogromnych wyzwań cywilizacyjnych. Od nas zależy, jak do nich podejdziemy oraz czy stworzymy strategię dalszego rozwoju naszego kraju oraz kontynentu. Bo polityka to odpowiedzialność”. Tymczasem w Polsce szuka się najwyżej rozwiązań, które „mają uchronić nasz dobrostan »tu i teraz«”. Na zasadzie: „»jakoś to będzie«, »po nas choćby potop « albo »niech się martwią następcy«”.
W imieniu obywateli przypominał politykom – jako tym, którzy odpowiadają za zarządzanie państwem – że ich zadania są „nie w studio TV, nie w kolejnej kampanii wyborczej, ale w perspektywie najbliższych 15–20 lat”. Przypominał, że ich praca to zapewnienie ludziom i państwu bezpieczeństwa. A temu zagraża dziś wiele bardzo poważnych problemów: „Kryzys klimatyczny, który nie jest odległym problemem oceanów i zagranicznych mówców ONZ, ale już dziś przekłada się na zdrowie naszych dzieci, naszą przyrodę, naszą długość życia. Nieubłagana demografia, która już wkrótce postawi miliony Polaków przed wyzwaniem samotnej starości lub opieki nad starszymi rodzicami”.
I grzmiał: „Mamy prawo do czystego powietrza. Mamy prawo do godności na starość. Mamy prawo do ochrony zdrowia. Mamy prawo do edukacji. To nie są prawa właściwe dla elektoratu jednej czy drugiej partii. Tu nie ma podziałów, kłótni. To prawa, które mamy wszyscy. I są ważniejsze niż codzienne spory. Wszyscy, niezależnie od poglądów, oddychamy dziś fatalnym powietrzem. Wszystkich nas czeka starość. Wszystkim nam zależy na dobrej edukacji naszych dzieci i wnuków. Wszyscy razem musimy się zmobilizować i coś z tym zrobić”.